W niedzielę piłkarze ze stolicy podejmowali u siebie Ruch Chorzów. Gładko wygrali 3:0, a w mediach od razu pojawiły się bardzo pochlebne opinie. Mówiło się o perfekcyjnej grze Legionistów, a nawet o przyszłym mistrzu. Fakt, zagrali udane spotkanie. Powiększyli przewagę nad Lechem do 7 punktów, zostając tym samym mistrzem jesieni.
Do
Wrocławia Legia jechała w dobrych nastrojach. Pojedynek mistrza Polski z
mistrzem jesieni zapowiadał się interesująco. Piłkarze trenera Urbana mieli
szansę na zapewnienie sobie spokoju w przerwie zimowej. Tymczasem po dość
rozczarowującym meczu, gospodarze wygrali u siebie 1:0 po bramce Jodłowca. Warto
zaznaczyć, że Jan Urban przeciwko Śląskowi wystawił ten sam skład, co w
spotkaniu z Ruchem Chorzów. To co zmieniło się przez te 5 dni w warszawskiej
drużynie? Mentalność, motywacja i podejście do meczu. Po zebraniu bardzo
dobrych opinii, Legioniści byli zbyt pewni siebie. Myśleli, że zwycięstwo
przypadnie im bez większych problemów. No i się grubo pomylili. Ljuboja i
Radović nie dawali z siebie wszystkiego, Kosecki nie miał wolnego miejsca, bo
dobrze pilnował go Socha.
Ktoś
powiedział, że największym rywalem piłkarzy Jana Urbana są oni sami. I trudno
się z tym nie zgodzić. Pod koniec ubiegłego sezonu wszyscy mistrzostwo przypisywali Legii.
Mówiło się o tym tak często i tak głośno, że „Wojskowi” sami w to uwierzyli.
Przegrali tytuł na własne życzenie - przez lekceważenie rywali i złe podejście
do meczu. Tak samo było z Ligą Europy. Po wygranym dwumeczu z SV Ried, przyszła
bolesna porażka z Rosenborgiem. Porażka u siebie Legii z Jagiellonią Białystok
i negatywne opinie zaprocentowały dobrą grą i wygraną z Lechem Poznań.
Dopóki
Legia nie utrzyma pierwszego miejsca w tabeli do końca ostatniej kolejki, nie można
mówić o niej w kontekście mistrzostwa. Bo co roku chcą mistrza w stolicy, ale
od 7 lat kończy się to tylko na chęciach. Jeśli tylko podopieczni Urbana sami
zrozumieją, że muszą walczyć w każdym meczu na 100% możliwości, to mają szansę
na utrzymanie pierwszej pozycji w tabeli do końca sezonu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz