|
Arkadiusz Milik |
Porównań
w futbolu nie unikniemy. Były, są i będą. Eksperci od zarania dziejów zastanawiają
się, kto był/jest lepszy: Maradona czy Pele, Messi czy Ronaldo, Barcelona czy
Real, itd. Oczywiście zdania będą podzielone - ze względów narodowościowych,
klubowych, rasistowskich, a nawet
religijnych. Tak naprawdę ciężko jest odpowiedzieć na takie pytania.
Kilka
dni temu przeczytałem artykuł o „nowym Miliku”. Tak szkoleniowiec Rozwoju
Katowice (pierwszy klub Milika) nazwał swojego podopiecznego. 15-latek zagrał w
sparingu Rozwoju Katowice z Polonią Łaziska Górne. Fajnie, może rzeczywiście ma
potencjał i będzie coś z niego w przyszłości? Taka konfrontacja na tle Rozwoju
Katowice jeszcze ma sens. Oczywiście media podchwyciły to określenie i zrobiły
z tego wielką sensację.
Ale zaraz,
zaraz… Jak to „nowy Milik”?! A co takiego osiągnął dotychczas 18-letni zawodnik
Górnika Zabrze, by z nim zestawiać młode talenty? Na razie strzelił 6 goli w
Ekstraklasie i zagrał w 3 meczach reprezentacji. I w zasadzie to by było na
tyle. Obserwowany przez skautów z klubów zachodnich w meczu z Polonią, nie
pokazał nic wielkiego. Właściwie to od ostatniego zgrupowania kadry jego forma
spadła. Nie umniejszam jego talentu, bo niewątpliwie go ma. Wręcz przeciwnie –
trzymam za niego kciuki i liczę, że wyrośnie z niego świetny napastnik.
W mediach za
bardzo forsuje się temat przywołanego Milika, Teodorczyka, Wszołka, czy nawet
Koseckiego. Oni najpierw muszą pokazać, że w Ekstraklasie są o klasę lepsi od
innych. I nie w co trzeciej, czy czwartej kolejce. Nasza liga jest za słaba, by
pojedyncze skoki formy świadczyły o klasie piłkarza. Niech ustabilizują formę,
rozegrają pełny sezon, pokażą, że to nie jednorazowy wybryk. Niech prześcigają
się nawzajem o tytuł króla strzelców. Każdy z nich ma potencjał. Jednak
pompowanie wokół nich atmosfery przez dziennikarzy może ich tylko spalić. Bo
przecież mieliśmy już Matusiaków, Gorawskich, Grzelaków, Janczyków, Burkhardtów, Klichów…