czwartek, 27 grudnia 2012

Dni Mourinho w Realu policzone



W stolicy Hiszpanii wrze, pomimo drwin złośliwych internautów: „Środek zimy, to i w  Madrycie -16”. Z każdym dniem Jose Mourinho kolekcjonuje nowych wrogów. Dowodem tego jest ankieta przeprowadzona przez internetowe wydanie dziennika „Marca” – aż 82% fanów Królewskich jest za zwolnieniem Portugalczyka.

          
 Na taką sytuację złożyło się wiele czynników, które skumulowały się w ostatnim czasie. Strata 16 punktów do prowadzącej w tabeli FC Barcelony i 3 pozycja w lidze nie jest powodem złej atmosfery w klubie. Taki rezultat jest jedynie skutkiem procesu, który trwa od momentu zatrudnienia „The special one” w madryckim zespole.


„Mou” podpadł prezesowi Realu, Florentino Perezowi, poprzez swój cięty i bezpośredni język. Trener od dłuższego czasu jest w sporze z Alberto Torilem, trenerem Castilli, którego wyrzucił z treningu, z powodu krytycznych opinii pod swoim adresem. Po porażce z Sewillą, obrońca „Los Blancos”, Sergio Ramos stwierdził, że wszyscy są winni przegranej i to nie czas na krytykę. W wyniku tego reprezentant Hiszpanii w następnym meczu usiadł na ławce. Powodem była decyzja szkoleniowca. W hiszpańskich mediach pojawiły się również informacje o konflikcie Mourinho z Zinedinem Zidanem. Francuz jest ikoną klubu, obecnie prowadzi młodzieżową drużynę z Madrytu. Jednak Zizou, zapytany o relacje z Portugalczykiem, zaprzeczył spekulacjom. Porażki pojawiały się coraz częściej, a „The special one” obwiniał wszystkich, tylko nie siebie. Mourinho próbował też skłócić ze sobą dwóch przyjaciół – Ikera Casillasa i Xavi’ego, co bardzo nie spodobało się bramkarzowi „Królewskich”. Takich przykładów można wymieniać bez liku. Duża część z nich jeszcze nie wyciekła do mediów i o wielu z nich nie dowiemy się wcale. Atmosfera w zespole stała się fatalna. W drużynie wykrystalizowały się dwie grupy: portugalska – na czele Mourinho ze swoimi krajanami – Cristiano Ronaldo, Pepe, Fabio Coentrao oraz hiszpańska: gdzie główny sprzeciw stawiali Iker Casillas, Sergio Ramos oraz reprezentant Niemiec – Mesut Ozil.

           

czwartek, 20 grudnia 2012

Wymarzone losowanie


Dziś, tradycyjnie w szwajcarskim Nyonie, rozlosowano pary 1/8 finału Ligi Mistrzów. Myślę, że żaden kibic nie będzie narzekać na brak emocji na przełomie lutego i marca. Praktycznie każdy dwumecz zapowiada się bardzo ciekawie. Oto wyniki losowania:



 


Galatasaray Stambuł - Schalke 04
Celtic Glasgow - Juventus Turyn
Arsenal Londyn - Bayern Monachium
Szachtar Donieck - Borussia Dortmund
AC Milan - FC Barcelona
Real Madryt - Manchester United
Valencia CF - Paris Saint-Germain
FC Porto - CF Malaga



Działacze Schalke 04 mogą się cieszyć. Wylosowali teoretycznie najsłabszą drużynę w stawce. Jednak postawa zespołu „Królewsko-niebieskich” ostatnio pozostawia wiele do życzenia. Klub ze Stambułu będzie próbował stawić opór, jednak wydaje mi się, że to Niemcy awansują do kolejnej fazy rozgrywek. To spotkanie zapowiada się najmniej emocjonująco.


poniedziałek, 10 grudnia 2012

Dla niego nie ma rzeczy niemożliwych



Nie będę rozpisywał się o jego fenomenalnej grze i o tym, czego dokonał, bo wszystko już zostało powiedziane i napisane. 


Wystarczy po prostu nacisnąć przycisk „play” i podziwiać:

  

    
    
     A jakie rekordy może jeszcze pobić Lionel Messi?

Własne:
  • Argentyńczyk może jeszcze wyśrubować wczoraj pobity rekord - 86 goli, ponieważ ma szansę wystąpić w 3 meczach do końca roku. 
  • Najwięcej goli w sezonie La Liga - obecnie 50,
  • Najwięcej hat-tricków w sezonie La Liga - 8,
  • Jest najskuteczniejszym strzelcem w historii Barcelony - 283 gole,
 Inne:
  • Rekord goli w Lidze Mistrzów - 71 (Raul), Messi ma 56 bramek,
  • Kolejny rekord Gerda Muellera - goli w karierze w barwach klubu. Niemiec nastrzelał ich w barwach Bayernu aż 509 w 563 oficjalnych meczach (Bundesliga, Puchar Niemiec, europejskie puchary). Na drugim miejscu jest Eusebio (Benfica - 473 gole w 437 meczach, na trzecim Ian Rush (Liverpool - 346/660),
  • Najlepszy strzelec w historii La Liga. Leo ze 192 golami jest na 9. miejscu, w klasyfikacji prowadzą zawodnicy Realu - Telmo Zarra (251), Hugo Sánchez (234) i Raúl (228),
  • Najwięcej goli w karierze - 1281 - rekord Pelego. Chociaż szczerze mówiąc, ta ilość bramek jest trochę naciągana, bo około 500 z nich Brazylijczyk zdobył w meczach towarzyskich o niskiej randze z półamatorskimi drużynami.
  • Leo Messi zdobywał już gola we wszystkich minutach z regulaminowych 90 oprócz 1, 7,14 i 53.

     Jestem przekonany, że wszystkie te osiągnięcia "La Pulga" może pobić do końca swojej kariery, jeśli tylko ominą go poważne kontuzje. Chociaż już teraz można o nim mówić, że to najlepszy piłkarz w historii futbolu. 



sobota, 8 grudnia 2012

Na razie tylko mistrz jesieni



      Są dwa podstawowe sposoby motywacji: pochwała i zganienie. Każdy człowiek jest inny i inaczej reaguje na komplementowanie i strofowanie. Po wczorajszym meczu Legii ze Śląskiem upewniłem się w przekonaniu, że „Wojskowych” nie należy za często chwalić.
      
     W niedzielę piłkarze ze stolicy podejmowali u siebie Ruch Chorzów. Gładko wygrali 3:0, a w mediach od razu pojawiły się bardzo pochlebne opinie. Mówiło się o perfekcyjnej grze Legionistów, a nawet o przyszłym mistrzu. Fakt, zagrali udane spotkanie. Powiększyli przewagę nad Lechem do 7 punktów, zostając tym samym mistrzem jesieni.

     Do Wrocławia Legia jechała w dobrych nastrojach. Pojedynek mistrza Polski z mistrzem jesieni zapowiadał się interesująco. Piłkarze trenera Urbana mieli szansę na zapewnienie sobie spokoju w przerwie zimowej. Tymczasem po dość rozczarowującym meczu, gospodarze wygrali u siebie 1:0 po bramce Jodłowca. Warto zaznaczyć, że Jan Urban przeciwko Śląskowi wystawił ten sam skład, co w spotkaniu z Ruchem Chorzów. To co zmieniło się przez te 5 dni w warszawskiej drużynie? Mentalność, motywacja i podejście do meczu. Po zebraniu bardzo dobrych opinii, Legioniści byli zbyt pewni siebie. Myśleli, że zwycięstwo przypadnie im bez większych problemów. No i się grubo pomylili. Ljuboja i Radović nie dawali z siebie wszystkiego, Kosecki nie miał wolnego miejsca, bo dobrze pilnował go Socha. 
          
     Ktoś powiedział, że największym rywalem piłkarzy Jana Urbana są oni sami. I trudno się z tym nie zgodzić. Pod koniec ubiegłego sezonu wszyscy mistrzostwo przypisywali Legii. Mówiło się o tym tak często i tak głośno, że „Wojskowi” sami w to uwierzyli. Przegrali tytuł na własne życzenie - przez lekceważenie rywali i złe podejście do meczu. Tak samo było z Ligą Europy. Po wygranym dwumeczu z SV Ried, przyszła bolesna porażka z Rosenborgiem. Porażka u siebie Legii z Jagiellonią Białystok i negatywne opinie zaprocentowały dobrą grą i wygraną z Lechem Poznań. 
            
     Dopóki Legia nie utrzyma pierwszego miejsca w tabeli do końca ostatniej kolejki, nie można mówić o niej w kontekście mistrzostwa. Bo co roku chcą mistrza w stolicy, ale od 7 lat kończy się to tylko na chęciach. Jeśli tylko podopieczni Urbana sami zrozumieją, że muszą walczyć w każdym meczu na 100% możliwości, to mają szansę na utrzymanie pierwszej pozycji w tabeli do końca sezonu.