sobota, 8 grudnia 2012

Na razie tylko mistrz jesieni



      Są dwa podstawowe sposoby motywacji: pochwała i zganienie. Każdy człowiek jest inny i inaczej reaguje na komplementowanie i strofowanie. Po wczorajszym meczu Legii ze Śląskiem upewniłem się w przekonaniu, że „Wojskowych” nie należy za często chwalić.
      
     W niedzielę piłkarze ze stolicy podejmowali u siebie Ruch Chorzów. Gładko wygrali 3:0, a w mediach od razu pojawiły się bardzo pochlebne opinie. Mówiło się o perfekcyjnej grze Legionistów, a nawet o przyszłym mistrzu. Fakt, zagrali udane spotkanie. Powiększyli przewagę nad Lechem do 7 punktów, zostając tym samym mistrzem jesieni.

     Do Wrocławia Legia jechała w dobrych nastrojach. Pojedynek mistrza Polski z mistrzem jesieni zapowiadał się interesująco. Piłkarze trenera Urbana mieli szansę na zapewnienie sobie spokoju w przerwie zimowej. Tymczasem po dość rozczarowującym meczu, gospodarze wygrali u siebie 1:0 po bramce Jodłowca. Warto zaznaczyć, że Jan Urban przeciwko Śląskowi wystawił ten sam skład, co w spotkaniu z Ruchem Chorzów. To co zmieniło się przez te 5 dni w warszawskiej drużynie? Mentalność, motywacja i podejście do meczu. Po zebraniu bardzo dobrych opinii, Legioniści byli zbyt pewni siebie. Myśleli, że zwycięstwo przypadnie im bez większych problemów. No i się grubo pomylili. Ljuboja i Radović nie dawali z siebie wszystkiego, Kosecki nie miał wolnego miejsca, bo dobrze pilnował go Socha. 
          
     Ktoś powiedział, że największym rywalem piłkarzy Jana Urbana są oni sami. I trudno się z tym nie zgodzić. Pod koniec ubiegłego sezonu wszyscy mistrzostwo przypisywali Legii. Mówiło się o tym tak często i tak głośno, że „Wojskowi” sami w to uwierzyli. Przegrali tytuł na własne życzenie - przez lekceważenie rywali i złe podejście do meczu. Tak samo było z Ligą Europy. Po wygranym dwumeczu z SV Ried, przyszła bolesna porażka z Rosenborgiem. Porażka u siebie Legii z Jagiellonią Białystok i negatywne opinie zaprocentowały dobrą grą i wygraną z Lechem Poznań. 
            
     Dopóki Legia nie utrzyma pierwszego miejsca w tabeli do końca ostatniej kolejki, nie można mówić o niej w kontekście mistrzostwa. Bo co roku chcą mistrza w stolicy, ale od 7 lat kończy się to tylko na chęciach. Jeśli tylko podopieczni Urbana sami zrozumieją, że muszą walczyć w każdym meczu na 100% możliwości, to mają szansę na utrzymanie pierwszej pozycji w tabeli do końca sezonu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz